67 lat temu… 18 maja 1951 roku erygowano parafię pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny w Pyrzanach, zaś 25.05.1951 roku proboszczem nowej parafii mianowano ks. Michała Kralla (w latach 1945-1951 była to samodzielna jednostka duszpasterska przynależąca do parafii św. Krzyża w Gorzowie Wlkp.)
Kresowa rodzina Charkowów ze Złoczowa
Wczoraj minęła 116 rocznica urodzin kresowej i pyrzańskiej pionierki oświaty Marii Pająk (z domu Charków). Niech ta rocznica będzie okazją by wydobyć z zapomnienia historię rodziny Charkowów ze Złoczowa. Marii, Stefanii i Piotra – dzieci Marii Kawałkowskiej i Teodora Charkowa – rodzeństwa, które poświęciło się szerzeniu oświaty na Kresach i pomocy bliźnim.
KAPITAN JÓZEF STOJANOWSKI (1893-1964) z Kozaków – żołnierz Niepodległej cz. 2
Jurij Tkaczenko, Piotr Kostikow, Z nakazu serca, „Kraj Rad” nr 39 (271) z 22.09.1963 roku s. 18-19.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie — głosi stare przysłowie. Chcemy opowiedzieć dziś o prawdziwych przyjaciołach — o pewnej polskiej rodzinie, która dokonała bohaterskiego czynu w okresie najtrudniejszym dla obydwu naszych narodów.
KAPITAN JÓZEF STOJANOWSKI (1893-1964) z Kozaków – żołnierz Niepodległej cz. 1
125 lat temu… 14 maja 1893 roku na Kozakach urodził się Józef Stojanowski, brat mojej babci Anny ze Stojanowskich Tkaczykowej – jego niezwykła biografia nie interesuje lubuskich naukowców. Uczeni wolą ubolewać nad likwidacją pomników ku czci Czerwonej Armii, z którą Józef Stojanowski walczył o wolną Polskę… Takich nieprzeciętnych postaci jak Józef, w kresowych rodzinach Lubuszan jest wielu. Nie bacząc na dyskryminację przez czerwonych lubuskich naukowców naszej kresowej przeszłości, pamiętajmy i bezustannie przypominajmy o żołnierzach Niepodległej…
O rodzinie Wojciechowskich ze Złoczowa i okolic…
390 lat temu… 15 maja 1628 roku w księgach metrykalnych Złoczowa odnotowano Elżbietę Wojciechową. W zapisach z 1677 roku nazwisko rodziny brzmi już Wojciechowscy. Na tym przykładzie widzimy jak powstawały nazwiska – Elżbietę córkę (żonę?) Wojciecha nazywano Wojciechową, później Wojciechowską. Jest to nazwisko odimienne (tworzone od imienia ojca lub męża).
80 lat temu… 13 maja 1938 roku odbył się na Kozakach…
80 lat temu… 13 maja 1938 roku odbył się na Kozakach pogrzeb Marii Stojanowskiej – bardzo szanowanej matki piętnaściorga dzieci. Mojej prababci.
Maria Stojanowska (1872-1938), córka Antoniego Wilka i Anny Sołtowskiej, nestorka rodu Stojanowskich umarła na raka 11 maja 1938 roku w wieku 66 lat. W pogrzebie pod przewodnictwem ks. Michała Kralla uczestniczyła cała wieś.
Święty obrazek z Wapnicy…
W okresie PRL wytrzebiono piękną kresową polszczyznę. Wyuczono nas języka literackiego. Zniszczono przez to setki odmian, dialektów polskiej mowy. Jak ona brzmiała? Dziś usłyszymy ją jedynie na wschodzie. W rodzinnym archiwum mamy piękny przykład treści pisanej. Gdy w 2011 roku odwiedziłem kuzynkę mojego taty, Marię Pańczyszyn (z domu Kłak, spokrewnioną z nami przez Czernieckich), pokazała mi ona – jak się wyraziła: „święty obrazek z Wapnicy” (przysiółek Kozaków) z Matką Boską Częstochowską.
Na zieloną Ukrainę wyprawa po zakopany dzwon cz. 5
Zbigniew Czarnuch, Na zieloną Ukrainę wyprawa po zakopany dzwon, Ziemia Gorzowska 1993, nr 29
Winniczek zarodowy i pęczek ziół
Potem wyprawa do zagrody Zazuli. Wczoraj Stepan Kozak opowiadał, że gdy z kolegami w latach pięćdziesiątych pasał na górach krowy, patrzeli na dół i zastanawiali się, w której stodole zakopano dzwon. Wieś wiedziała więc, że został zakopany w stodole. W zagrodzie stodoły już nie ma. Została rozebrana, a na jej miejscu stoją szopy. Miał przyjechać Kazimierz Ferensowicz ze Złoczowa, pochodzący także z Kozaków, który podejmował nas wszystkich obiadem w niedzielę. Obiecał przywieźć saperski poszukiwacz min, przy pomocy którego dzwon miał być odszukany.
Na zieloną Ukrainę wyprawa po zakopany dzwon cz. 4
Zbigniew Czarnuch, Na zieloną Ukrainę wyprawa po zakopany dzwon, Ziemia Gorzowska 1993, nr 29
Gospodyni z okolic Lubaczowa wita nas życzliwie i oprowadza po domu. Chwali się rozbudowanymi schodami wiodącymi na ganek, gazową kuchenką i wystawionym kaflowym już piecem. W drugiej jeszcze stoi stary, gliniany. Przypominam sobie opowieść zasłyszaną w Pyrzanach. W 1945 roku niektórzy przybyli tu osadnicy wybrali z opuszczonych zagród kafle, zapakowali w skrzynie i czekali na III wojnę, w wyniku której mieli zaraz wracać do Kozaków, aby tam postawić sobie w swym domu kaflowy piec!
Na zieloną Ukrainę wyprawa po zakopany dzwon cz. 3
Zbigniew Czarnuch, Na zieloną Ukrainę wyprawa po zakopany dzwon, Ziemia Gorzowska 1993, nr 29
Wieś Kozaki jest oddalona o kilka kilometrów od Złoczowa. Szkopuł w tym, że wiodą tam polne drogi. Kierowca naszego autokaru podjął męską decyzję: jedziemy!
— Jóźko, taż to wasze pole, tam gdzie kukurydza, widzisz?
— Ta gdzie, to Wilków; co za wami mieszkali!
— Patrz, Bronek — zwraca się ktoś do Bronisława Iśkowa z Gorzowa, malarza, który tak pięknie panoramę Kozaków na domu sołtysa w Pyrzanach pomalował — sina figura jest całkiem inaksza, że ty Stojanowskiemu namalował.