324 lata temu… 11 czerwca 1694 roku ok. 20 km od Kozaków – w Hodowie oddział husarzy pod dowództwem Stanisława Zahorowskiego powstrzymał potężny tatarski pochód na zachód. Bitwa przeszła do legendy, gdyż naprzeciw 40.000 Tatarów stanęło zaledwie 400 polskich jeźdźców (300 pancernych i 100 husarzy). Na 1 obrońcę przypadało 400 napastników.
W roku 1694 wpadła czterdziestutysięczna horda Tatarów do Polski, i posunęła się aż ku Złoczowu. Raptownym tym pochodem, przecięci od reszty woyska Zahorowski i Tyszkowski chcieli się połączyć z Hetmanem Jabłonowskim. S szablą w reku przerzynali się w 600 towarzyszów przez chmury pogaństwa, od Dniestru ku Lwowu. W Hodowie obskoczyło ich całe woysko. Mężni Polacy schronili się między płoty, i postanowili zginąć walecznie. Tatarzy przypuszczali zewsząd gwałtowne szturmy, a chęć zemszczenia się na tey garstce za to, że lud wieyski schroniwszy się w pobliskie zamki tylko gołą ziemię w łupie im zostawił – powiększała ich wściekłość. Lecz wszędzie odpierano ich mężnie. Gdy strata ich co raz bardziey się szerzyła, wzywali Polaków, „aby poddaniem się śmierć swoię okupili” – „Myśmy po śmierć przyszli w te wąwozy” była odpowiedź tych bohatyrów. Tatarzy uderzyli na nowo; lecz szturmy ich grobem im się tylko stawały. Nareszcie, po sześciogodzinnej walce aż do późney nocy, cofnęli się nazad, zostawiaiąc 2000 trupów i drugie tyle rannych. Zeszczuplone szeregi Towarzyszów, w dowód że nie są pokonane, poszły w pogoń za nieprzyiacielem
Pomnik bitwy pod Hodowem, Pamiętnik Lwowski, 1817
Polacy przez 6 godzin bronili swoich pozycji, odrzucając propozycje kapitulacji. Tatarzy, w co trudno dziś uwierzyć, stracili w bitwie blisko 4.000 żołnierzy, przy stratach kilkudziesięciu zaledwie w polskim obozie.
Bezsilni najeźdźcy wycofali się do Kamieńca Podolskiego. Matka Boska, którą czczono tu od wieków, pomogła w walce z poganami. Rannych w bitwie leczono w szpitalu w Złoczowie, zaś w Hodowie król Jan III Sobieski ufundował pomnik, który przetrwał do dnia dzisiejszego. Łaciński napis na monumencie brzmi: „Bogu Najwyższemu na chwałę, potomności na pamiątkę, bohaterom polskim na przykład, wrogom ojczyzny na hańbę, wzniósł mnie najjaśniejszy Jan III Sobieski, król Polski, na tym miejscu, na którym Polacy pod wodzem Zahorowskim, osaczeni w płotach, odparli 70 000 Tatarów, z wielką klęską nieprzyjaciół, a swoich żadną. Dnia 5 czerwca 1694 roku”.
Przez okres PRL, a także i dziś, uczy się w szkołach o greckich Termopilach, a przemilcza wspaniałe kresowe bitwy. Takie jak pod Hodowem. Tym bardziej chwalebne są działania Narodowego Banku Polskiego. W serii Polskie Termopile NBP wybił srebrną monetę okolicznościową „Hodów 11 czerwca 1694”. Moneta o nominale 20 zł kosztuje 180 zł.
Opis NBP:
Awers: z prawej strony u góry, na tle wyodrębnionej płaszczyzny w kształcie koła utworzonej z pionowych linii, wizerunek orła ustalony dla godła Rzeczypospolitej Polskiej, z jego prawej strony półkolem napis: RZECZPOSPOLITA POLSKA 2018, poniżej napis: 20 / ZŁ. Z lewej strony stylizowana postać stojącej bogini Ateny, w hełmie, wspartej na włóczni. U dołu półkolem napis: POLSKIE TERMOPILE. Pod orłem, po prawej stronie, znak mennicy: m / w.
Rewers: z lewej strony fragment wizerunku jadącego konno husarza, w zbroi, w skórze lamparciej, ze strzelbą w ręku, w tle szkic obwarowań Okopów Świętej Trójcy. Z prawej strony u góry napis: HODÓW, wzdłuż prawego brzegu u dołu półkolem napis: 11 CZERWCA 1694.
Nie wiem dlaczego połączono bitwę pod Hodowem z Okopami Świętej Trójcy (nie to miejsce, nie ta epoka) oraz dlaczego przedstawiono jadącego konno husarza, skoro pod Hodowem husarze i pancerni wystąpili w nietypowej dla siebie roli – żołnierzy pieszych, ale pomysł na takie upamiętnienie bitwy, która rozegrała się w naszych okolicach, jest znakomity.
Pamiętajmy też o tym, że gdyby nie Zahorowski z kompanami, Tatarzy dotarliby pod Złoczów i złupili okolice, biorąc w jasyr wszystkich mieszkańców. Wtedy historia naszych rodzin mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej…