Łaciński wydany w Moguncji w 1559 roku druk In sacrosanctum Jesu Christi domini nostri Evangelium secundum Johannem piae et eruditae iuxta catholicam doctrinam enarrationes, nie wyróżniałby się spośród setek innych z tego czasu, gdyby nie kryjąca w sobie zagadkę oprawa.
SPRZEDANY. Ale mamy inne ciekawe eksponaty. Zakładka Antykwariat.
Sam starodruk jest drukiem typograficznie bardzo ładnym. Karta tytułowa z sygnetem drukarskim z datą 1558 i symboliczną sceną Zwycięstwa Zmartwychwstałego Jezusa depczącego szatana i kościotrupa (pokonanie śmierci). Jednak niezbyt szczęśliwie rytownik wykonujący klocek drzeworytowy sygnetu przedstawił Jezusa. Zwykle nagość tej Postaci jest zasłonięta, podczas gdy tu rozwiana chusta, wydaje się, że odsłania intymne, zwykle zakryte miejsce. Może Sacrum zostało odkryte, zgodnie z renesansowym hasłem: nic co ludzkie nie jest mi obce, a może to tylko powstałe złudzenie – niedoskonałość rytu stworzona ludzką przecież ręką rytownika.
Najciekawsza jest jednak renesansowa oprawa, na której introligator odcisnął dla potomnych wiele śladów – przetrwały blisko 500 lat, ale kilka z nich pozostaje zagadką. Skórzana tłoczona okładka na desce została wykonana dla pierwszego właściciela Mikołaja Nowaka (Nicolai Nowak), którego wpis własnościowy pojawia się w środku dwukrotnie z datą 1563 rok. Taką datę widzimy wytłoczoną na 1 stronie oprawy, a na górze litery NCN – inicjały Nicolaia Nowaka. Nie wiemy co znaczy środkowe C – może miejsce pochodzenia (Cracoviae?). Tu musimy spekulować, bo nie pozostawił po sobie Nowak wielu śladów. W niemieckich i węgierskich zbiorach znajdują się podpisane przez niego starodruki z 1571 roku – odnotowany jest tam przez bibliografów jako: Nicolai Nowak (de Wolia?). W innym miejscu pojawia się wzmianka o córce Nicolaja Nowaka de Wolia – czyli z Woli Duchackiej – wówczas podkrakowskiej wsi. Ale to jak na razie spekulacje: próba rozwiązania zagadki tożsamości Nowaka i miejsca wykonania oprawy. Wprawdzie wpis własnościowy Nowaka wskazuje na Wiedeń – ale może to miejsce zakupu druku?
Introligator zostawił tropy, które jeszcze bardziej gmatwają sprawę: na obu stronach oprawy wytłoczone są: znak-herb (introligatora?) z inicjałami CH lub GH (na tyle jest też ten odcisk ale słabiej widoczny), herb Saksonii, skrzyżowane miecze – herb Wettynów (późniejszych królów Polski), orzeł oraz dwugłowy orzeł Habsburgów. W innym miejscu widać miniaturowe inicjały CP. Tak zwykle podpisywali się oprawiający księgi introligatorzy.
Karty wklejone przez introligatora przy oprawianiu druku mogłyby wskazywać na miejsce oprawy – jest tych kart 4 z przodu (znaki wodne mają karty – pierwsza naklejona na deskę oraz druga), i jedna z tyłu (bez znaku wodnego). Znak wodny to litera P oraz kiść winogron (w garncu?). Tu trop może prowadzić do Wrocławia, który zawsze był łącznikiem saksońskich krain Wettynów i cesarskich Habsburgów (przynajmniej do 1740, kiedy Śląsk podbili Prusacy). Taki ślad znajdujemy w roczniku Muzeum Papieru w Dusznikach: Gotycka litera „P”, również popularny znak wodny, występuje na papierze dwóch druków, ale różne rozmiary filigranu wskazują, że papier także nie pochodził z tego samego sita. Dzieło Poggiusa Facetiae (nb. jedyny druk z oficyny Elyana, który nie zawierał treści religijnych) posiada papier z większym filigranem (ok. 5,5 cm), natomiast w dziele Confessionale Mateusza z Krakowa ta gotycka litera „P” jest mniejszych rozmiarów (ok. 4,5 cm). (zob. Weronika Karlak, Biblioteka Uniwersytecka we Wrocławiu, Od Elyana do Baumanna Filigrany w drukach oficyn wrocławskich do końca XVI wieku, zachowane w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu, Rocznik Muzeum Papiernictwa 2019, t. XIII.).
Jak widać tropy prowadzą w różnych kierunkach.
Sama oprawa – renesans w pełnym brzmieniu stylistycznym – i co najważniejsze: zachowane zapinki wykonane ręcznie. Brak jedynie 1 blaszki na mocowaniu rzemienia (jest naderwany) na tyle oprawy – po zabrudzonych dziurkach od gwoździków mocujących widać, że zagubiła się dość dawno. Minęło kilka wieków i kurz wtargnął do otworów. Całość tłoczeń można docenić oglądając je pod lupą – np. Iusticia z wagą i mieczem – symbolami sprawiedliwości.
Wpisy własnościowe. Ten o którym była mowa to: pierwszy na wyklejce okładki: Nicolaj Nowak 1563 (…) Vienna, na drugiej karcie (czystej) kolejny wpis: Francisci… 1688, na karcie tytułowej 4 wpisy (w tym pierwszego właściciela), na ostatniej stronie druku – dwa wpisy. Może z nich wynikać, że druk przynajmniej od XVII wieku był na Węgrzech.
Fragment oderwanej wyklejki z przodu ukazuje średniowieczne fragmenty rękopisów na pergaminie, które introligator wykorzystał do wzmocnienia grzbietu. Brak wyklejki z tyłu ukazuje też owe pergaminowe paski z rękopisami i sznury trzymające deski oprawy.
Papier druku ma ciekawe znaki wodne: jest to tzw. korona diademowa z krzyżem na szczycie – s. 39 czy s. 565, 673 i 675. W środku druku widzimy nieliczne inicjały drzeworytowe ze scenami.
Oferujemy kompletny egzemplarz: Niemcy podają, że ich, pokazywany w bibliotece cyfrowej egzemplarz ma: 4 karty, według paginacji: 676 stron (zaznaczyli, że w rzeczywistości jest 656 stron o czym za chwilę), i 3 karty. Z pierwszych 4 kart, jak można zobaczyć na skanach, faktycznie zadrukowanych są trzy karty, jedna karta jest czysta – ta karta została (widocznie uznana przez właściciela za zbędną) usunięta z naszego egzemplarza (może przełożona na przód – bo tam mamy 3 czyste karty), kolejno jak w opisie niemieckim mamy paginację stron do 1 do 676 oraz 3 karty indeksu na końcu. Brak 20 stron (10 kart) to pomyłka drukarska – rozdział kończy się na s. 278, a zaczyna na s. 300 – widać to także na skanach (i w opisie) niemieckiej biblioteki cyfrowej. Drukarz popełnił ciekawy błąd, bo numerację zaczął od strony parzystej – 300. A powinien od niepatrzystej – 299 lub 301. Nieparzysty numer zawsze jest na przedzie karty, na odwrocie parzysty.
Egzemplarz zdigitalizowany:
https://www.digitale-sammlungen.de/en/view/bsb11396171?q=%28in+sacrosanctvm+iesv+christi%29&page=,1
Charakterystyka starodruku z XVI wieku sporządzona przez dr hab. Joannę Karczewską
Niniejszy starodruk to dzieło franciszkanina brata Jana Ferum zatytułowane In sacrosanctum Jesu Christi domini nostri Evangelium secundum Johannem piae et eruditae iuxta Catholicam doctrinam…., wydane w Moguncji w 1559 r. w drukarni Franciszka Behema. Jednak napisane (po łacinie) zostało w 1536 r.
W księdze zachowało się kilka wpisów własnościowych, z których wynika, że w 1563 r. była ona własnością Mikołaja Nowaka, w Wiedniu. Był on więc poddanym cesarskim, podobnie jak inni właściciele księgi o węgierskich nazwiskach. W 1684 był to Franciszek Gur(…?), Stephani Lauro (…), Zygmunt Kärasz (?), Mikołaj Nowak z przyjaciółmi (krewnymi?) w 1563 r., parafia Rakolez (?); na ostatniej stronie wpisy: Franciszek C(…?), Franciszek Ka(…?).
Oprawa księgi pochodzi z 1563 r., widnieją na niej wytłoczone herby Saksonii, Wettynów i orzeł cesarski. Ponadto znajdują się tam alegorie różnych cnót, w tym roztropność, miłosierdzie, wiedza. Widoczne duże litery NCN to zapewne monogram pierwszego właściciela – Nicolaus Nowak.
Patrząc na paginację można sądzić, że w księdze brakuje 20 stron (10 kart) – jednak jest to pomyłka drukarska, bo rozdział kończy się na s. 278, a zaczyna na s. 300. Drukarz popełnił błąd, bo numerację zaczął od strony parzystej – 300, a powinien od nieparzystej – 299 lub 301. Nieparzysty numer zawsze jest na przedzie karty, na odwrocie parzysty.
Na karcie wklejonej przez introligatora widoczny znak wodny – litera P i kiść winogron. Do oprawy użyto fragmentów średniowiecznych, zapisanych kart pergaminowych. Na marginesach zachowane odręczne zapiski, poprawki, uzupełnienia.
Zielona Góra, 17.05. 2024 r. Sporządziła: dr hab. Joanna Karczewska
Joanna Karczewska – historyk mediewista, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Zielonogórskiego. Jej zainteresowania badawcze skupiają się na naukach pomocniczych historii ze szczególnym uwzględnieniem genealogii średniowiecznego rycerstwa polskiego. Prowadzi także badania nad historią Śląska głogowskiego w wiekach średnich oraz osadnictwem na terytorium Kujaw i Wielkopolski w średniowieczu.
Skan fragmentu starodruku w skali 1:1 znajduje się na odwrocie tej charakterystyki.
Nasze ceny odzwierciedlają pracę jaką wykonaliśmy dla Państwa, aby rzetelnie opisać i zidentyfikować oferowane eksponaty. Częstokroć wymagało to wielu godzin pracy i poszukiwań. Dla przykładu: odcyfrowanie kto podpisał list, czyim herbem jest opieczętowany – podnosi wielokrotnie wartość rękopisu – wcześniej anonimowego… Walor kupiony u nas z opisem będzie ozdobą każdej kolekcji…
Dlatego wszystkie opisy i fotografie objęte są prawami autorskimi (które otrzymuje także nabywca opisywanego eksponatu). Wykorzystanie ilustracji i opisów z mojej www wymaga mojej pisemnej zgody.
Bogusław Mykietów, e-mail: antykwariat@mykietow.pl