W księdze metrykalnej złoczowskiej parafii, wśród zapisów dotyczących naszych pradziadów i prababek znajdujemy też łaciński wpis, który w języku polskim brzmi: 13 [czerwca 1628] ochrzczony został syn Marek, jaśnie wielmożnego Jakuba Sobieskiego i Teofili małżonków…
W Złoczowie urodził się i został ochrzczony Marek Sobieski – brat późniejszego króla Polski Jana – w dorosłym życiu był rotmistrzem wojsk koronnych, starostą jaworowskim i krasnostawskim. Mimo młodego wieku uczestniczył w obronie naszych ziem.
W wieku 21 lat uczestniczył już na czele własnej chorągwi w walkach z buntownikami. Odwagą przy obronie Zbaraża w 1649 roku zasłużył na uznanie samego Jeremiego Wiśniowieckiego. To są wydarzenia opisane przez Henryka Sienkiewicza a zekranizowane ostatnio przez Jerzego Hoffmana w „Ogniem i mieczem”. Ten urodzony w Złoczowie młody żołnierz w 1650 roku zastępował nawet Jeremiego Wiśniowieckiego w dowodzeniu pułkiem pod Kamieńcem Podolskim.
W 1651 roku ścierał się z kozakami pod dowództwem Iwana Bohuna – który był pierwowzorem sienkiewiczowskiego Bohuna w Ogniem i mieczem. Potem walczył kolejno w bitwach pod Kopyczyńcami i Białą Cerkwią, wyróżnił się w bitwie pod Beresteczkiem za co otrzymał szablę Tuhai-beja jako łup wojenny. Te 3 wielkie bitwy miały miejsce w 1651 roku. Rok później w bitwie z wojskami tatarsko-kozackimi pod Batohem został wzięty do niewoli. Tam, dzień po bitwie – 3 czerwca 1652 roku z rozkazu Chmielnickiego miała miejsce rzeź polskich jeńców. Wymordowano prawie wszystkich – ok. 3500 najlepszych żołnierzy Rzeczypospolitej – także 24-letniego wówczas Marka Sobieskiego.
Zwłoki Marka zostały wykupione przez matkę i pochowane w Żółkwi. W 1946 roku wyjeżdżający do Polski dominikanie zabrali szczątki Marka i jego matki Teofili do Krakowa. 2 listopada 1983 roku podczas obchodów rocznicy zwycięstwa pod Wiedniem odbył się powtórny uroczysty pogrzeb Marka Sobieskiego i jego matki.
Zapis w złoczowskiej księdze, wśród adnotacji dotyczących naszych przodków, to piękny rękopiśmienny ślad po wielkim rycerzu pierwszej Rzeczypospolitej. Nie wiem czy to nie będzie nadużycie jeśli nazwiemy Marka Sobieskiego naszym krajanem. Chyba nie. Wszak urodził się tam, gdzie nasi antenaci a dzieje jego życia – walka z nieprzyjaciółmi Rzeczypospolitej ma wiele wspólnego z losami rodzin naszych przodków.
Przy okazji opowieści o Marku Sobieskim warto wspomnieć o współczesnej polityce historycznej Ukrainy. Przedstawia ona Chmielnickiego jako walczącego o wolność uciskanego ruskiego ludu. W pisanych źródłach z tamtego okresu, a mam na myśli kronikę klasztoru Bazylianów w Podhorcach – czyli z naszego terenu, wyraźnie mowa jest, że ów ruski lud na wieść o nadciągających wojskach kozackich wspólnie z Polakami, żydami, Ormianami, Niemcami, Czechami (bo i tacy kolonizowali ziemie ukrainne) chronił się do twierdzy w Złoczowie.
Bronili się tam wspólnie przeciw najeźdźcom, gdyż Chmielnicki z kozakami i Tatarami owszem – uwalniał mieszkańców Rusi – ale od majątku, a często i życia. Wyprawy zwane teraz na Ukrainie „powstaniami” były to wojny rabunkowe a nie narodowo-wyzwoleńcze. Tatarzy – sojusznicy Chmielnickiego walczyli dla łupów. W przypadku kozaków także chodziło o pieniądze.
Przeważnie jednym z żądań zbuntowanych kozaków było zwiększenie „rejestru” – czyli mówiąc współczesnym językiem- zatrudnienie kozaków w polskiej armii. Kozak rejestrowy miał gwarantowaną wolność osobistą (jak szlachta) i żołd. I tak np. w 1649 roku po bitwie pod Zborowem – walki zakończono podpisując tzw. ugodę zborowską gdzie zwiększono rejestr kozacki z 6 do 40.000 żołnierzy. (Zborów – 25 km od Złoczowa w stronę Tarnopola).